Maya roni łzy, kruki fruwają, a intryga gdzieś się toczy






Kto pamięta recenzowane przeze mnie "Łzy Mai" Martyny Raduchowskiej? Dobra wiadomość, wyszła kontynuacja! "Spektrum" to tom drugi cyklu "Czarne światła", długo wyczekiwany bo niestety tom pierwszy musiał się najpierw na nowo wydać w nowym wydawnictwie. Ale mamy to!

Warto było. Po pierwsze - mamy dalej "technomamrot" w ilości strawnej i ciekawej. Po drugie - mamy ten sam okres czasu, co w pierwszym tomie, ale z punktu widzenia Mai. Po trzecie - punkt widzenia Mai oznacza również próbę wniknięcia w umysł replikantki. Część wydarzeń się pokrywa, ale pamiętajmy, że Jared jednak był ponad rok w śpiączce, a Maya w tym czasie harcowała na całego. Dowiadujemy się więcej o buncie, o konsekwencjach, o funkcjonowaniu świata. Obydwa tomy razem dają pełniejszy obraz, a poza tym to ciekawy zabieg fabularny. I nie jest łatwo zastosować go w stosunku do całych tomów, nie ze względów technicznych a raczej rynkowych.

Przyznaję, że chwilami uderzało mnie, jak czasem dążenie replikantów do człowieczeństwa zestawia się z okazjonalnym zezwierzęceniem ludzi. Poruszający jest wątek traumy jednej z replikantek - po sięgnięciu po reinforsynę, lek dający jej możliwość odczuwania emocji, poczuła w pełnej rozciągłości, jaka krzywda została jej wyrządzona i to wywołało PTSD. To znaczy - nie, nie dziwi mnie okrucieństwo ludzi, wystarczająco dobrze wiemy z mediów do czego są zdolni. Natomiast motywacje replikantów są przy tym logiczniejsze i, uwaga, bardziej ludzkie.

Równoległość narracji nie oznacza, że książka nie dorzuca swoich kamyczków do ogródka - dostajemy spory wątek efektów oddziaływania reinforsyny na ludzi i związaną z tym intrygę, która zapowiada się na podstawę kolejnych tomów. O ile autorka nie zdecyduje się trzeciego tomu napisać z perspektywy innej osoby, ale liczę, że oszczędzi nam oczekiwania na dalsze wypadki?

Zastanawiam się czasem, czy ograniczanie bohaterów, również drugo i trzecoplanowych, jest celowe czy tak wychodzi, ale z drugiej strony - jest to tekst silnie oparty na wewnętrznych przeżyciach, być może z założenia inne postaci są raczej narzędziem fabularnym niż pełnoprawnym elementem świata. Kwestia do przedyskutowania.

Także łapcie swoje egzemplarze, czas na zanurzenie się w cyberpunku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwsze słowo, nie ostatnie - Ałtorka w natarciu?

Ulubieńcy października