Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2018

Nadzieje września 2018

Obraz
Mam magiczny notes. Magia notesu polega na tym, że zapisuję w nim różne rzeczy, plany, przemyślenia, ale też zapisuję dla własnej wygody polecanki z różnych miejsc. Notes powstaje w miarę tworzenia, dlatego ostatni tydzień miesiąca to zazwyczaj przygotowania do nowego, z zapiskami odnośnie planowanego nabycia dóbr kultury. Dlaczego wobec tego nie podzielić się z wami tym, na co czekam? Może ktoś się zainspiruje? " Epoka Diamentu " Neal Stephenson - mam totalne braki w lekturze tego pana i niechybnie je nadrobię. Akurat ma wyjść nowe wydanie, szata graficzna zapowiada się bardzo ładnie i pasuje do "7EW", niewątpliwie będzie przyjemnym nabytkiem na półce. " Księżniczka i shogun " Lesley Downer - pełna świadomości, że zęby będą zgrzytać od cukrowatości, nie potrafię odmówić sobie przeczytania romansu historycznego o Atsuhime. Mam nadzieję tylko, że będzie w abonamencie na Legimi, co pozwoli mi z czystym sumieniem nie wydać więcej pieniędzy niż jest t

A jak bańka nie pęknie to dopiero będzie problem...

Obraz
Nastolatek - osobna kategoria człowieka, już nie dziecko, jeszcze nie dorosły. Wymaga innego podejścia i niejednokrotnie innego rodzaju literatury. Stan pośredni, obfitujący w uczenie się bardzo trudnej sztuki funkcjonowania w społeczeństwie. W tym wszystkim poczucie odosobnienia i braku zrozumieniem ze strony rodziny i przyjaciół. To przeżywa Kine, bohaterka "Bańki" Siri Petersen. I chociaż książkach z założenia jest dla młodszego czytelnika, dorośli nie są wykluczeni z przyjemności w odbiorze lektury. Kine nie ma łatwego życia w swoim mniemaniu. Rodzice jej nie rozumieją, nauczyciele bezpodstawnie dręczą, chłopcy… Nawet nie wspominajmy o tych nieustannych źródłach kłopotów i zawstydzenia. Pewnego dnia, kiedy problemy zdają się osiągać szczyt, Kine znajduje przezroczystą bańkę i pod wpływem chwili zabiera znalezisko do domu. Rano odkrywa, że po pierwsze, bańka urosła i może bez problemu zmieścić dziewczynkę, po drugie - można do niej wejść, po trzeci

Księżniczki bywają różnego sortu

Obraz
"Pamiętnik księżniczki" był na mojej liście "do przeczytania" od jakiegoś czasu, ale jak już za nią złapałam... Cóż... Mam mieszane uczucia. Może częściowo dlatego, że oczekiwałam czegoś nieco innego? Książka ma wyraźną trzyczęściową strukturę, ale każdy z elementów jest inny od reszty. Pierwsza to nieco chaotyczna, ale jednak w miarę konsekwentna opowieść o wejściu w świat Gwiezdnych Wojen, o wejściu w showbiznes w ogóle. W barwnie opowiedzianych scenkach poznajemy młodą kobietę, jeszcze z nastoletnimi manierami, która szuka swojej drogi i akurat znalazła się na przesłuchaniu. Carrie opisuje, co pamięta z początków zdjęć i wyboru fryzury, a potem docieramy do opowieści o początkach jej romansu z Harrisonem Fordem. Całkiem przytomnie opisuje ten fragment swego życia, chciałoby się rzec, że to wręcz świetnie, że po latach ma zdrowy stosunek do ich związku i rozstania i nie gra porzuconej ofiary. Potem dostajemy fragmenty zapisków z pamiętnika Carrie z okresu rom

Szkoda życia na słabe książki czyli rzuć makulaturą o ścianę

Zawsze fascynowało mnie, dlaczego niektórzy z uporem maniaka "męczą się" nad książką. Ja rozumiem kiedy z jakiegoś powodu przeczytanie jej jest nam niezbędne w życiu (serdeczne pozdrowienia dla tych wszystkich lektur szkolnych z okresu pozytywizmu), ale kiedy czytamy dla siebie - czy każdą książkę należy kończyć? Zdarza mi się nie kończyć książek. Najczęściej jestem wtedy w połowie i w mojej głowie rodzi się myśl "dotąd nic nadzwyczajnego się nie zdarzyło, w sumie bohaterowie to są mi obojętni jak świadectwo maturalne kandydata do pracy, świat mnie ani ziębi ani grzeje, a kolejka do przeczytania taka długa...". Zazwyczaj w tym momencie orientuję się, że najlepiej będzie dla mnie, jeśli z lekturą się rozstaniemy a ja zacznę coś nowego, co ma szansę mnie zainteresować. Czytam głównie dla przyjemności i ubogacenia duszy, w moim odczuciu lektura rozrywkowa, która męczy to zaprzeczenie idei. Dlatego jeśli sięganie po książkę wywołuje we mnie negatywne emocje, to zwycza

Tatuś o bardzo małym rozumku, ale miś o wielkim sercu

Obraz
Czasami, kiedy oglądamy przygody Kubusia Puchatka i jego przyjaciół zapominamy, że to bajka tak naprawdę nie o pluszakach, a o ich właścicielu. Krzyś w całej historii jest opiekunem, niesie ze sobą mądrość i uczy podopiecznych istotnych wartości życiowych. Co jednak, gdy Krzyś, ten rezolutny chłopiec, dorośnie? Na seans "Krzysiu, gdzie jesteś?" poszłam typowo - nostalgia i wspomnienia bohaterów dzieciństwa, skuteczny chwyt marketingowców. A ponieważ nie mam oporów, by iść na filmy przeznaczone dla dzieci będąc dorosłą krową (słowa szanownej rodzicielki), to zamiast pożyczonego dziecka zgarnęłam swoją przyjaciółkę (albo ona mnie, zeznania nie są jasne) i podreptałam znów spotkać się z ekipą misia. I wiecie co? Warto. To mój miś, mój Królik, a psióła zdecydowanie zgłosiła więź z Kłapouchym. A że w formie poruszających się zabawek? Tym zabawniej, kiedy na przykład trzeba było się ukrywać i udawać zwykłego pluszaka a się zbyt wyraźnie popatrzyło na delikwenta. Na

Kto nie chciałby szerzyć miłości i sprawiedliwości w imieniiu Księżyca?

Obraz
Gdyby 20 lat temu ktoś mi powiedział, że ta bajka, na którą w wakacje budzę się codziennie o 7 rano, będzie wciąż dla mnie ważna jak będę dorosła, to bym chyba wyśmiała delikwenta. Dorośli nie oglądają kreskówek o dziewczynach zmieniających się w czarodziejki walczące ze złymi mocami dążącymi do opanowania lub zniszczenia świata. A jednak, minęły dwie dekady, a ja dalej lubię włączyć kilka odcinków i wejść do magicznego świata, gdzie przyjaźń i miłość pokonywały wszelkich wrogów. To są właśnie moje geekowskie korzenie, pierwsza prawdziwa pasja popkulturalna ukierunkowana na konkretne dzieło. Do dziś pamiętam, jak rano w drodze do szkoły omawiałyśmy z koleżanką kolejny odcinek, z pasją wczuwając się w co bardziej emocjonujące momenty. A przecież "Czarodziejka z Księżyca" to dzieło już wiekowe, niewiele młodsze ode mnie - ma ponad 25 lat! Ale jakim fenomenem się stała, nie tylko w swojej rodzimej Japonii (bibzilion adaptacji musicalowych najlepszym przykładem), ale też

Diabłów dwóch bieg z przeszkodami i jedno zachwycone serce

Obraz
Gdyby ktoś mnie spytał, jaki rok był najlepszy dla azjatyckich dram, bez wahania odpowiedziałabym, że 2005. Większość moich najulubieńszych pochodzi właśnie z tego okresu, ale dziś chciałabym o dwóch szczególnie. Tak jak wiele je dzieli, tak jeszcze więcej łączy i cóż, na takie perełki to długo przyjdzie czekać. "Hana Yori Dango" i "Devil Beside You" to w najogólniejszym zarysie szkolne romanse. Może w "Devil Beside You" zamiast liceum mamy jakąś szkołę wyższą, ale w praktyce nic to nie zmienia, bohaterowie zachowują się niemalże jakby wciąż tkwili na niższym szczeblu edukacji. Jest ON - przystojny, porywczy, zawsze stawiający na swoim, dobrze sytuowany. I jest Ona - teoretycznie szara myszka, tylko ciągle grana przez jedną z najładniejszych przedstawicielek swojego pokolenia. Gorzej sytuowana, dobrze się ucząca, nieco narwana i nieogarnięta chwilami, ale w swoich uczuciach uczciwa. W sumie jest jeszcze ten trzeci, ale zasadniczo pro forma i raczej p

Wtopy lipca

Obraz
Wymieniłam już moich ulubieńców lipca , ale Pan Fantastyczny podrzucił mi pomysł, że mogę przecież również wrzucić co mi się nie podobało w danym miesiącu. I słuszny to pomysł, bo jednak oprócz zachwytów bywają również srogie rozczarowania i trzeba sobie jasno powiedzieć - coś mi się nie podobało. A moje gusta określa nie tylko zbiór zachwytów, ale też "meh"  i "rzucę tym o ścianę". I oby te wpisy zawierały jak najmniej pozycji. Możliwe, że na następny odcinek wymyślę dobre ilustracje, na razie jedynie meduzy z tokijskiego oceanarium w Skytree. M.Laurence " Freja " - autor tak zachłysnął się ideą bogów wytworzonych mocą ludzkiej wiary, że dorobił to tego technologię. A to nigdy dobrze nie wróży. I tak, facet któremu jakaś poślednia i niemal pozbawiona mocy bogini rozwala cale życie zakocha się w niech ot tak, jasne. Nie wspomnę nic na temat mega-tajnej organizacji poskramiającej bogów. Wspominałam, że bohaterka jest Mary Sue? R. Marazano, Guilhem &

Ulubieńcy lipca

Obraz
Koniec miesiąca, początek nowego - na youtube wśród kanałów urodowych jest to czas na filmiki z ulubieńcami. Vlogerki prezentują mazidła, które z różnych powodów chcą wskazać jako te specjalne w ich kosmetyczkach w danym miesiącu. Pomyślałam, że czemu nie miałabym wskazać, co z dóbr kultury skonsumowanych w danym miesiącu spodobało mi się najbardziej. Z tego względu uznałam, że też będę wyróżniać to, co przeczytałam i obejrzałam i co zostawiło we mnie wyjątkowo miły ślad. Również dla mnie powinny to być wpisy nieco kronikarskie, pozwalające mi szybko przejrzeć co lepsze rzeczy. Wpis ilustrowany jest fotkami totalnie randomowo wybranymi ze zrobionych w lipcu. " Giant Days 4 " - już opisywałam swoje ciepłe uczucia do serii, a w lipcu przeczytałam najnowszy tom i byłam w zachwycie. Seria trzyma poziom i bezbłędnie przywołuje nostalgię za czasami studenckimi, względnie tymi czasami kiedy miało się pomysły godne postrzelonej kozy. Zdecydowanie uwielbiam chwile, gdy now