A jak bańka nie pęknie to dopiero będzie problem...
Nastolatek - osobna kategoria człowieka, już nie dziecko, jeszcze nie
dorosły. Wymaga innego podejścia i niejednokrotnie innego rodzaju
literatury. Stan pośredni, obfitujący w uczenie się bardzo trudnej
sztuki funkcjonowania w społeczeństwie. W tym wszystkim poczucie
odosobnienia i braku zrozumieniem ze strony rodziny i przyjaciół. To
przeżywa Kine, bohaterka "Bańki"
Siri Petersen. I chociaż książkach z założenia jest dla młodszego
czytelnika, dorośli nie są wykluczeni z przyjemności w odbiorze lektury.
Kine nie ma łatwego życia w swoim mniemaniu. Rodzice jej nie rozumieją,
nauczyciele bezpodstawnie dręczą, chłopcy… Nawet nie wspominajmy o tych
nieustannych źródłach kłopotów i zawstydzenia. Pewnego dnia, kiedy
problemy zdają się osiągać szczyt, Kine znajduje przezroczystą bańkę i
pod wpływem chwili zabiera znalezisko do domu. Rano odkrywa, że po
pierwsze, bańka urosła i może bez problemu zmieścić dziewczynkę, po
drugie - można do niej wejść, po trzecie - nic poza nią nie jest w
stanie przeniknąć powłoki. Żadnego zadrapania od młota, nic. Bańka
również lata i wyczarowuje cokolwiek na życzenie - w sumie można w niej
spędzić całe życie - bezpieczne schronienie od świata oraz
odpowiedzialności za czyny.
Wydawałoby się, że sytuacja idealna, jednak Kine odkrywa, że powłoka
bańki staje się coraz mniej przepuszczalna, a wyczarowane przedmioty tak
naprawdę zostały teleportowane z innych miejsc. To wytrąca bohaterkę ze
strefy komfortu i każe szukać wyjścia z całej sytuacji. Przy okazji
zmusi ją do stawienia czoła - nie wielkim potworom, a konsekwencjom
swoich wyborów, co czasem wymaga większej odwagi.
Przeznaczona dla młodszego czytelnika fabuła "Bańki" nie należy do
skomplikowanych. Krótkie rozdziały i skupienie na akcji sprzyjają
przyjemnej lekturze; jednocześnie autorka pamiętała, by działania
bohaterki wynikały z jej przemyśleń lub były efektem jak najbardziej
prawdopodobnych reakcji bohaterki, przez co większość historii nie
stwarza wrażenia wymuszonej. Przejaskrawienia nie męczą a służą
uwypukleniu istotnych elementów. Jedynie zakończenie wydaje się nieco
naciągane i zbyt “szczęśliwe”, co może wynikać z konwencji opowieści dla
dzieci. Z drugiej strony jednak książka jest kierowana do osób nieco
starszych, które mogłyby podołać bardziej skomplikowanemu zakończeniu.
Z bohaterów najlepiej poznajemy Kine, pozostali są w większości
zarysowani kilkoma charakterystycznymi szczegółami, jednak niespecjalnie
zapadają w pamięć. Najważniejsze są odczucia i przemyślenia głównej
bohaterki, reszta figur jest w większości narzędziem popychającym fabułę
lub prowokujących kolejny tok myślowy Kine. To uproszczenie jest zgodne
z założeniem książki dla młodzieży i nie można w tym miejscu nic
zarzucić.
"Bańka" ma w sobie urok większej przypowieści, jednak ograniczenie
wątków, bohaterów czy miejsc pozwala na utrzymanie wszystkich elementów w
ryzach. W ten sposób powstała opowieść jest łatwo przyswajalna dla
młodszego czytelnika; również dorośli znajdą w niej przyjemność śledząc
losy bohaterki.
Recenzja pierwotnie ukazała się w serwisie Katedra.
Komentarze
Prześlij komentarz