Różowa seria czyli inne spojrzenie na literaturę kobiecą



Kto z was był przekonany, że to wpis o erotykach? Przyznaję, pomysł na tytuł nieco clickbaitowy i wcale mi z tego powodu nie jest przykro.
Nazwałam te książki Różową Serią, bo z jakiegoś powodu wydawcy uznali, że w ten sposób zapewnią sobie zainteresowanie kobiet. I faktycznie, są one przeznaczone głównie dla płci pięknej, choć panowie mogą je przeczytać w celach edukacyjnych - chociażby żeby nie szerzyć bzdur dotyczących kobiecego ciała, a w najlepszym wypadku celem wsparcia partnerek, sióstr, córek itp. Tacy mężczyźni są w cenie!
O czym ogólnie są te książki? Głównie o tych częściach ciała kobiet, które odróżniają je od mężczyzn, z wszelkimi tego konsekwencjami. Różnice w budowie, fizjologii, psychice oraz częściowo wpływ kultury na życie. Dają podstawy, których nie znajdzie się w szkole, a czasem również w gabinecie lekarskim. Mogą również stanowić punkt wyjściowy dla oswojenia się z własnym ciałem, a w niektórych przypadkach pomoc w poszukiwaniu skutecznej diagnozy i leczenia. Każda z nich ma nieco inną funkcję i nie na każdym etapie życia będzie przydatna.



"Tak, mam okres. A co?" to lekka w formie i niezwykle dowcipna książka o jakże istotnym elemencie kobiecego życia, jakim jest miesiączkowanie. Bez wdawania się w nadmiar medycznych szczegółów, a skupiając się głównie na kwestiach praktycznych. I nie chodzi tylko o podstawowe rodzaje środków higienicznych, ale również przydatne triki i odzywki - te ostatnie prawdopodobnie przydatne głównie w czasach szkolnych, w końcu głównym odbiorcą tej książki będzie właśnie nastolatka. Napisana lekkim językiem przez młodą autorkę, ze stronami utrzymanymi formie kolażu, przekaże wiedzę i pogodę ducha, pomagając w oswojeniu okresu. Bo skoro połowa ludzi miesiączkuje, to jaki sens ma robienie z tego tabu? Czytało mi się ją z dużą przyjemnością i nawet pewną zazdrością, że za moich czasów nie było takich ciekawych książek dla młodych dziewczyn, które z taką lekkością podchodziłyby do tematu, ale bez lekceważenia ani odbiorcy, ani kwestii zdrowotnych.



"Radości z kobiecości" ma chyba ambicję bycia kompendium wiedzy medycznej o specyficznie kobiecych ciałach, ale daleko tej książce do nudnego leksykonu ginekologii i położnictwa. Dwie młode kobiety, zawodowo i z pasji związane z medycyną kobiet, zebrały możliwie najaktualniejszą wiedzę im dostępną, przetłumaczyły niejako na język potoczny, uporządkowały i podały w strawnej formie. Osobiście nie byłam nigdy specjalnie mocna z biologii, ale chylę czoła, że laikowi można było to jakoś podać. Podział tematyczny jest dość typowy - budowa, miesiączka, seks, antykoncepcja oraz podstawowe choroby czy dolegliwości. Widziałam w recenzjach narzekanie na brak rozdziału dotyczącego ciąży i połogu, muszę się zgodzić, że byłby przydatny dla uzupełnienia wiedzy na temat zmian zachodzących w organizmie po zapłodnieniu i porodzie, szczególnie, że autorki dość bezpardonowo rozprawiają się z różnego rodzaju mitami, na pewno parę ciążowych również by się znalazło do rozłożenia na czynniki pierwsze. Jedyne zastrzeżenie dotyczy dopuszczalności seksu w czasie infekcji grzybicznej - według nich można, według reszty moich informatorów nie można, dylemat. Może akapit nie został sformułowany dobrze? Trudno mi ocenić, nie znam norweskiego nie mogę odnieść się do oryginału. Poza tym punktem (z kronikarskiego obowiązku przeze mnie wytkniętym) książka jest cennym źródłem wiedzy oraz praktycznych wskazówek. Szczególnie ciekawy wydał mi się rozdział o chorobach o dolegliwościach - biorąc pod uwagę jakie czasem bzdury można w internecie przeczytać... Może też pomóc z szukaniu pomocy, jeśli pewien zestaw objawów wyda się znajomy - chyba łatwiej powiedzieć lekarzowi "czy to może być X skoro mam to, to i to?", szczególnie kiedy poziom obsługi w gabinetach lekarskich często zostawia wiele do życzenia.



"Ona ma siłę" ma z kolei potencjał bycia najbardziej kontrowersyjną pozycją z mojej kolekcji - traktuje ona o kobiecej seksualności. Skandal, co nie? Ma jeszcze czelność robić to w sposób naukowy, z zapleczem w postaci badań, praktyki seksuologicznej, z praktycznymi instrukcjami pozwalającymi kobietom na przebudowanie swojego życia erotycznego w taki sposób, by dawało im jak największą satysfakcję. Zgroza dla tradycjonalistów. Do tej pozycji zresztą odnoszą się również autorki "Radości z kobiecości" i polecają dla głębszego zrozumienia zagadnienia. Autorka nie napisała jedynie prostego podręcznika "zrób tak by osiągnąć to" - wymaga on pewnej pracy i przemyśleń, jednak często samo przedstawienie prawdziwych historii, diagnoz i procesów zachodzących u kobiet podczas seksu pozwala na uświadomienie sobie własnych potencjalnych problemów. Czasem wystarczy, że ktoś ubierze w słowa coś, co wiemy i od razu żyje się łatwiej. Coś w tym jest. Książka stała się hitem, prawdopodobnie dlatego, że naprawdę skupia się na kobiecie, nie na związku czy samej technice. Nie jest istotny rodzaj seksu ani z kim jest on uprawiany, istotny jest proces, jaki kobieta przechodzi od początku do końca aktu seksualnego. Nie ma też w nim frazesów, jak to usatysfakcjonowana kobieta jest lepszą kochanką. Celem nie jest zrobienie z konkretnej kobiety demona seksu, tylko sprawienie, że seks będzie w jej życiu najbardziej satysfakcjonujący jak tylko jest to możliwe biorąc pod uwagę wszelkie czynniki. Jak często, w jakiej konfiguracji i czy w ogóle - to już twoja decyzja, ale po lekturze powinna to być decyzja już świadoma.

Jak widać, rozstrzał tematyczny i przeznaczenie pozycji z Różowej Serii jest spory, nawet jeśli wszystkie koncentrują się na kobiecie. Ułożyłam je w kolejności od najłatwiejszej w odbiorze do najtrudniejsze - lekka pozycja dla nastolatek, porządny niemalże leksykon medyczny i poradnik z pogranicza psychologii wymagający własnej pracy. W takiej chyba też kolejności najlepiej byłoby je spotykać w swoim życiu, ale nie będzie tragedii, jeśli kolejność się trochę popsuje. Razem dają obraz kobiety silnej, mającej swoje ciało pod kontrolą, bez niepotrzebnych kompleksów, za to umiejącej odczytywać sygnały i reagować na nie odpowiednio do sytuacji. Bez szkodliwych mitów, bez wstydu i tabu utrudniających życie, bez poczucia odłączenia od własnego ciała.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Maya roni łzy, kruki fruwają, a intryga gdzieś się toczy

Pierwsze słowo, nie ostatnie - Ałtorka w natarciu?

Ulubieńcy października