Czasem po prostu trzeba przebić się przez tabu


Kto pamięta, jak w Discovery puszczali programy typu dokumentalnego o różnych śledztwach i sprawach z nimi związanymi? Tematycznie były urozmaicone, obejmowały medycynę sądową, detektywienie na całego czy pracę prokuratorów. Oglądałam zafascynowana, jak drobne ślady mogą być kluczowymi dowodami w sprawie i doprowadzić sprawcę za kratki (noooo chyba że ma wypasionego prawnika, ale takie sprawy raczej nie trafiały do programów). W jednym z nich była wzmianka o farmie, gdzie analizuje się rozkład zwłok w konkretnych warunkach, głównie celem określenia momentu śmierci. Ciała leżące "samopas" to była makabryczna idea dla nastolatki wychowanej w kulturze szacunku dla szczątków doczesnych i separacji śmierci od życia codziennego, ale szybko przyszła refleksja - nikomu tak naprawdę nie dzieje się krzywda, a wiedza zdobyta w ten sposób jest bezcenna. Oczywiście, najlepiej by było gdyby nie było potrzeby prowadzenia tego typu badań, ale o utopiach to może innym razem.

Ale żeby nie było zbyt prosto to oczywiście nie rzuciłam się od razu na książkę o powstaniu tej instytucji jak tylko wyszła. Po prostu w pewien sposób "Trupia Farma" Billa Bassa i Jona Jeffersona znalazła się w moim życiu i przyszedł moment czytania. 

Kurczę, to było niezłe. Oczywiście, trzeba się nastawić na opisy dość mało apetyczne, chociaż autor starał się nie epatować turpistycznym podejściem - rzeczowo, węzłowato, tak, żeby przekazać najważniejsze. W najogólniejszym zakresie jest to zapis kariery autora ze szczególnym uwzględnieniem procesu, który doprowadził do powstania Trupiej Farmy - dlaczego antropologia, jak stała się sądową, jaka była jego rola jako konsultanta policji, jakie problemy napotkał podczas pracy, jak powstał pomysł badania rozkładu zwłok i kto mu w tym pomógł. Na podstawie wybranych spraw, uwzględniających również pomyłki i niedopatrzenia, pokazuje jak ważne okazały się badania, jak pionierskie i jak pomagały w ujęciu sprawców. A przy tym zachowany zostaje balans - poważne tematy są przetykane zabawnymi opowieściami (pamiętajcie, nie gotujcie kości ludzkich w domu - jak wykipią to będzie trochę średnio przyjemnie używać kuchenki), przy czym nie ma się wrażenia, że humor jest nie na miejscu. Autor poświęca sporo miejsca swoim przemyśleniom na temat śmierci i swojego stosunku do niej, nie ucieka od niej i ma pełną świadomość, co czeka jego ciało. A w tym wszystkim opisy kolejnych spraw, najbardziej interesująca fanów true crime. Koktajl wybuchowy, ale bardzo smaczny. Ok, dobra, może to nie najlepszy opis w tym kontekście...

Warte zaznaczenia jest, że autor poświęcił trochę miejsca problemom związanym z prowadzeniem tak nietypowej pracowni, protestom okolicznej społeczności oraz konieczności uświadamiania, jak ważne badania są prowadzone w placówce. W naszej kulturze śmierć i szczątki są otoczone pewnym tabu, którego przełamanie wciąż trwa - a pamiętajmy, że nie tak odległe są czasy, kiedy ludzka anatomia była nieznana, bo lekarze nie mieli jak zdobywać wiedzę na jej temat, sekcje zwłok równano z bezczeszczeniem spokoju zmarłych. Częściowo już to się zmieniło, ale czasem przypomina nam się, że wcale daleko nie zaszliśmy w tej materii, wystarczy zapytać lekarzy pytających rodziny potencjalnych dawców organów - wtedy najczęściej następuje szybki odwrót do idei zachowania integralności ciała zmarłego, nawet wbrew jego woli. Ale to już dygresja powstała na fali moich nieskrępowanych rozważań na temat książki i podejścia autora do ciała po śmierci - sam zresztą zadeklarował, że on spocznie właśnie na Trupiej Farmie, by służyć kolejnym pokoleniom badaczy.

Najlepiej o książce niech świadczy fakt, że po zakończeniu lektury podreptałam (czyli przetoczyłam się na łóżku) do laptopa celem zamówienia kolejnej części. I będę ją czytać, tylko nie wiem jeszcze kiedy - kolejka znacznie mi się wydłużyła we wrześniu. Ach, ten zakupoholizm książkowy.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Maya roni łzy, kruki fruwają, a intryga gdzieś się toczy

Pierwsze słowo, nie ostatnie - Ałtorka w natarciu?

Ulubieńcy października