Edukacja jest ważna, ale przecież o seksie nie trzeba uczyć. Prawda?



Moja mama to cwana bestia i kiedy przyszło wyedukować mnie na temat dojrzewania i wszelkich tego konsekwencji, wykorzystała mój książkoholizm i... Tak, rzuciła we mnie książką "O dziewczętach dla dziewcząt". Nie powiem, zaczytałam ją na śmierć. A na podwórku uchodziłam za guru wiedzy o "tych sprawach". Z czasem jakoś dotarłam do innych książek i po czasie w bibliotece miałam przeczytane wszystko, co pozwalali na ten temat nastolatce wypożyczać. Co było o tyle dziwne, że Wisłockiej czy Lwa-Starowicza nie pozwalali dotknąć, ale wypożyczenie kolejnych tomów "Sagi o Ludziach Lodu", gdzie seks był chyba czasem ważniejszy od fabuły, nie stanowiło żadnego problemu. Gdzie tu logika...

Jakkolwiek by do tego nie doszło, lubię czytać o ludzkiej seksualności. Podręczniki, artykuły, badania, analizy - zbieram wiedzę, obserwuję rozwój nauki. Do kompletu obserwuję również, jak zmienia się stan wiedzy młodzieży, przecież teraz taki dostęp do internetu, a tam wszystko jest i jeszcze nikt nie patrzy spod byka jak wypisuje ci kartę biblioteczną. I wiecie co? Przez 20 lat, czyli od kiedy świadomie szukałam informacji, nic się nie zmieniło. Zero. Wciąż te samo mity, te same problemy. Ok, za moich czasów było Bravo i te dwie strony dotyczące seksu, i pewnie z perspektywy czasu pewne rady trącą myszką, to jednak czegoś można było się dowiedzieć. Dziś przeciętny nastolatek dostanie w twarz lekcjami Wychowania do życia w rodzinie i dowie się, że grzeszy, sprowadza na siebie choroby, nerwicę i impotencję.

Znacie to powiedzenie "zapomniał wół jak cielęciem był"? Fascynuje mnie, dlaczego dorośli z uporem maniaka uważają, że jak się nie będzie uczyć dzieci o sprawach seksualności, to te biedne, niewinne istotki, nie będą sięgać po ten zakazany owoc. Aha, bo na przestrzeni dziejów to zadziałało, prawda? Nigdy nie było ciąż pozamałżeńskich? Wszyscy grzecznie czekali do ślubu? Ćwiczenie - przypomnijcie sobie, jak mieliście 12-18 lat, byliście zupełnie obojętni na wszelkie sugestie związane z erotyką? Żadnych fantazji, żadnych prób "zaliczenia", nic? To skąd 80% 18-latków mających za sobą doświadczenia erotyczne? I zapewne żadnych problemów po drodze?

Anja Rubik wykonała to ćwiczenie (a przynajmniej tak wnioskuję) i wyszło jej, że wolałaby dorastać z wiedzą, co się dzieje z jej ciałem i co może stać się z jej seksualnością. Że pozwoliłoby jej to na uniknięcie pewnych błędów. I z tych przemyśleń powstał projekt #sexedpl - najpierw seria krótkich filmików edukacyjnych, a z czasem książka "#sexedpl". Książka mająca ambicję zostania podręcznikiem, wprowadzającym młodego człowieka w świat zmian, jakie go czekają, w sferę seksualności oraz uczulających go na sprawy, o których dorośli z nim nie rozmawiają - bo albo "dzieci i ryby głosu nie mają" albo sami nie mają pojęcia. Zebrała grono ekspertów z różnych dziedzin i przepytała ich - co się dzieje z ciałem, co z umysłem, jak wejść rozsądnie w świat seksu, jakie są konsekwencje zbliżeń, jakie zagrożenia niesie świat dla intymności młodego człowieka, jak się bronić i gdzie szukać pomocy. Zakres tematów spory, z konieczności i z założenia wiedza jest podstawowa, ale zgodna z najnowszymi badaniami. Eksperci mówią w sposób wspierający, unikają pouczającego tonu, podkreślają wagę tolerancji i taktu. To jest podręcznik, który wspiera ciałopozytywność i sekspozytywność, nawet jeśli sekspozytywność nie jest tam nazwana. Ale ja widzę, że przemycali.

Wierzę, że stadko ludzi wychowanych na tej książce może nieść kaganek oświaty seksualnej dalej. I podziwiam Anję, że swoje nazwisko postanowiła wykorzystać do promocji EDUKACJI, a nie jakiegoś kolejnego totalnie zbędnego celebryckiego tomiku o dupie Maryni. Widać jej zaangażowanie - musiała namówić sporo osób do pomocy i to bezpłatnej, bo nawet wydawnictwo WAB nie wzięło kasy za wydanie tej książki, dzięki czemu wygląda naprawdę dobrze (prawie 300 stron, kolorowe fotografie i rysunki Kiciputka) a cena na okładce to 19,99 zł. W księgarniach internetowych idzie zdobyć za 12 zł. Przyznajcie, to znacząco ułatwia dostęp młodemu człowiekowi, a i rodzic najczęściej nie uruchomi trybu marudzenia na zbyt wysoką cenę.

Także jak ktoś ma w pobliżu nastoletniego osobnika płci dowolnej, to rzućcie w niego książką. Jak się wyedukuje, to zwiększy szansę na uniknięcie przykrej niespodzianki na zbyt wczesnym etapie swego życia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Maya roni łzy, kruki fruwają, a intryga gdzieś się toczy

Pierwsze słowo, nie ostatnie - Ałtorka w natarciu?

Ulubieńcy października