Ulubieńcy lipca


Koniec miesiąca, początek nowego - na youtube wśród kanałów urodowych jest to czas na filmiki z ulubieńcami. Vlogerki prezentują mazidła, które z różnych powodów chcą wskazać jako te specjalne w ich kosmetyczkach w danym miesiącu. Pomyślałam, że czemu nie miałabym wskazać, co z dóbr kultury skonsumowanych w danym miesiącu spodobało mi się najbardziej. Z tego względu uznałam, że też będę wyróżniać to, co przeczytałam i obejrzałam i co zostawiło we mnie wyjątkowo miły ślad. Również dla mnie powinny to być wpisy nieco kronikarskie, pozwalające mi szybko przejrzeć co lepsze rzeczy.

Wpis ilustrowany jest fotkami totalnie randomowo wybranymi ze zrobionych w lipcu.


"Giant Days 4" - już opisywałam swoje ciepłe uczucia do serii, a w lipcu przeczytałam najnowszy tom i byłam w zachwycie. Seria trzyma poziom i bezbłędnie przywołuje nostalgię za czasami studenckimi, względnie tymi czasami kiedy miało się pomysły godne postrzelonej kozy. Zdecydowanie uwielbiam chwile, gdy nowe tomy u nas wychodzą.


"Mooncop" -  niezwykle prosty w formie komiks o życiu funkcjonariusza policji na wyludniającym się Księżycu. Złapane z przypadku, połknięte momentalnie, a na koniec ukochane do serduszka za pokazanie prostego życia i uniknięcie pójścia w patos.


"Zły jednorożec" - pierwsza część trylogii o bandzie dzieciaków magicznie podróżujących w czasie i przestrzeni. W tym tomie ich przeciwnikiem jest Księżniczka, jednorożec bez litości zabijający według własnego upodobania. Całość tak dziwna i odrealniona, że czyta się z ciekawości co do dalszych poziomów porąbania.


"Droga do wyzwolenia" - nietypowa pozycja w zestawieniu będąca odzwierciedleniem mojej świeżej fascynacji reportażami. Historia kościoła scjentologicznego, drobiazgowo zrekonstruowana i podana czytelnikowi, trochę może w ramach ostrzeżenia? Ja poczułam się ostrzeżona bardzo dokładnie.


"Łzy Mai" - cyberpunkowy kryminał miał swoją recenzję na blogu, ale nie zaszkodzi zaznaczyć, że czekam na kolejną część z niecierpliwością. Chcę więcej tego świata i tych replikantów chcących czuć. No i wciąż są pozostawione pytania bez odpowiedzi.


"Whitney" - film dokumentalny o Whitney Houston, złożony głównie z wywiadów z członkami jej rodziny, przyjaciółmi i współpracownikami. Wywołuje wiele emocji, ale przy tym pokazuje mechanizmy, które sprawiły, że gwiazda takiego formatu zapętlała się w swoim upadku.

To by było na tyle z ulubieńców lipca i słuchajcie, pisanie tego było dla mnie proste, lekkie i przyjemne. Normalnie jak nigdy ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Maya roni łzy, kruki fruwają, a intryga gdzieś się toczy

Pierwsze słowo, nie ostatnie - Ałtorka w natarciu?

Ulubieńcy października